To plenerowe przedstawienie, mające formę happeningu, oparto na sięgającej XV wieku tradycji, gdy o ludziach nieokrzesanych zaczęto mówić, iż powinni pójść do Callies (ówczesna nazwa Kalisza Pomorskiego), by oszlifować swoje maniery.
Uczestnicy obrzędu dowiedzieli się już wcześniej, że kaliscy sukiennicy ostrzący nożyce na najlepszym w okolicy kole szlifierskim, wciąż musieli odganiać natrętnych kolegów po fachu z pobliskich miast, ponieważ także oni chcieli tu naostrzyć swoje narzędzia. Aż wreszcie kaliszanie przygotowali na nich zasadzkę i odtąd każdemu intruzowi, który ich nachodził, szlifowano zamiast narzędzi głowę, aby dać mu odstraszającą nauczkę.
Z czasem miasteczko wykorzystując malownicze położenie zaczęło wabić letników i reklamować się jako „Bad und Luftkurort”. Wtedy też rubaszny obrzęd szlifowania delikwenta o podejrzanych manierach zamieniono w ceremonię szlifowania pana młodego, by potem w małżeństwie dochowywał wierności poślubionej żonie. Ten zabieg marketingowy dla ściągnięcia gości powiódł się doskonale, ponieważ odtąd miejscowe hotele pełne były przyjezdnych par, które zaraz po ślubie stawały do ceremonii szlifowania.
Orszak uczniowskich par uformował się na boisku szkoły, skąd powędrowano za Stadion Miejski, gdzie nad potokiem Syrenim ustawiono w 2003 roku odnaleziony autentyczny Kamień Szlifierski („Schleifstein”). Trasa zabezpieczana przez Straż Miejską wiodła obok Ratusza i kaliskiego Pałacu nad Drawicę, gdzie kawalerów wabiły rusałki. A potem wędrowano ulicami pod wzniesienie zwane Suchowską Górą (dawniej Klickenberg), gdzie z kolei panny przywabiał demon.
Ceremonia szlifowania polegała na podprowadzaniu uczniów płci obojga przez pachołków pod koło, gdzie mistrz ceremonii wygłaszał bardzo stary wierszyk: „Och ty pesymisto zatroskany,/ bo wciąż jeszcze nieoszlifowany./ Więc się nad tobą zlituję,/ i ze smutku zaraz oszlifuję.” Następowało to w teatralnej formie przy radosnym dopingu zebranych, ponieważ zgodnie z tradycją dokonywała się przemiana osobowości z gorszej czy lepszej - na jeszcze lepszą… Uczniowie widowiska otrzymali także uroczyście certyfikaty, potwierdzające uczestnictwo w ceremonii szlifowania charakterów.
Pochód przez miasto i obrzęd szlifowania nie zakończyły jeszcze całej imprezy. Po ceremonii przygotowano ognisko nad jeziorem Młyńskim, wyborny poczęstunek, dobrą muzykę oraz rozłożono na trawie podłogę do tańca. Było więc jak na prawdziwym weselu. Takim współczesnym i tym odegranym sprzed stu i jeszcze więcej lat.
Szczególne podziękowania należą się Starostwu Powiatowemu w Drawsku Pomorskim za wsparcie finansowe uroczystości oraz za pomoc przy organizacji widowiska plenerowego, jak i Dyrekcji Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Kaliszu Pomorskim, Urzędowi Miejskiemu i Straży Miejskiej w Kaliszu Pomorskim, Nadleśnictwu Kalisz Pomorski oraz Miejsko - Gminnemu Ośrodkowi Kultury w Kaliszu Pomorskim, Joannie Mączkowskiej za artystyczne przygotowanie happeningu oraz Bogumiłowi Kurylczykowi za opracowanie scenariusza i przeprowadzenie warsztatów historycznych.